Jak nauczyć dziecko jeździć rowerem?

Jak nauczyć dziecko jeździć rowerem? Ania z bloga Nebule podzieliła się z nami swoim szybkim i niesamowicie skutecznym sposobem, przy okazji wspominając własne trudne początki na dwóch kółkach. Wypróbowała tę metodę na dwójce własnych dzieci – skoro u niej się sprawdziła, przyjrzyjmy się jej bliżej.

Ania słusznie zauważa, że rodzice do nauki jazdy na rowerze podchodzą bardzo ambicjonalnie, czyniąc z niej niemalże egzamin z rodzicielstwa. Wszyscy czekają na ten moment, „kiedy dziecko odrywa niepewnie stopy od ziemi i kręci małymi pedałami. Zupełnie tak, jakby dostało się na Harvard”. Ta pierwsza jazda jest też tak dużym przeżyciem dla samych dzieci, że stanowi najczęściej jedno z ich najwcześniejszych wspomnień.

Od czego zacząć naukę jazdy na rowerze?

Według Ani – od roweru biegowego, na którym dzieci uczą się utrzymywać równowagę. W miarę nabierania sprawności coraz częściej podnoszą nogi do góry i balansują całym ciałem. Właśnie dlatego popularne biegówki są świetnym sprzętem, żeby przygotować dziecko do jazdy na rowerze z pedałami. Co ciekawe – po treningu na biegówce Ania radzi zrezygnować z montażu bocznych kółek do roweru. Jej zdaniem, „jeżeli dziecko wcześniej jeździło na biegówce i dobrze łapało równowagę, zamontowanie bocznych kółek będzie krokiem wstecz”. Do tego takim rowerem ciężej się jeździ i nie da się na nim rozwinąć dużej prędkości.

Jaki rower dla dziecka wybrać?

Przede wszystkim lekki. Jak wspomina Ania: „Sama popełniłam ten błąd i 4-latce ważącej 17 kg kupiłam 10-kilogramowy rower. To tak, jakbym ja jeździła na 40-kilogramowym rowerze!”. Warto wybierać jak najlżejszy, a nawet lekko za mały rower – dziecku łatwiej opanować sztukę jazdy, jeśli siedząc, może postawić całe stopy na podłożu.

Jaki jest najlepszy czas na naukę jazdy rowerem?

Jeśli Wasze dziecko zainteresowało się jazdą na rowerze, możecie przystąpić do nauki. Chociaż wydaje się to zaskakujące, Ania twierdzi, że nie będziecie potrzebować żadnych kijków do trzymania i unikniecie biegania za dzieckiem… Wystarczy, że znajdziecie niedużą górkę pokrytą trawą. Dlaczego namawia Was do rezygnacji z płaskiego asfaltu czy chodnika? Kiedy jej córka uczyła się jeździć, „bała się, że upadnie i rozbije kolana (wiadomo, że asfalt nie jest przyjemny, kiedy się na niego upadnie)” i ciężko jej było rozpędzić rower, wreszcie – Ania, jak to matka, obawiała się, że dziecko w coś wjedzie i zrobi sobie krzywdę. Kiedy zaś poszły na pobliską górkę, pomysłowa mama odkryła, że taka nauka ma same plusy. Jak to tłumaczy? 
„a) na początek, o ile spadek jest odpowiedni, można puszczać dziecko z góry nawet bez pedałowania – by przyzwyczaiło się do nowego sprzętu. Może asekurować się nogami po bokach. Kiedy już nabierze pewności – dodanie pedałowania będzie banalne;
b) kiedy upadnie na trawę, będzie mu miękko;
c) nie rozbije kolan;
d) na górce zazwyczaj nie ma żadnych rzeczy, w które może wjechać”.

Dodatkowe wskazówki

Na początku nauki jazdy dzieci bardzo skupiają się na kręceniu pedałami, patrząc na nie, kiedy jadą – to utrudnia sprawę. Zaczynają wtedy niestabilnie trzymać kierownicę i się przechylać. Za przykładem Ani – powtarzajcie dzieciom, by trzymały mocno kierownicę i patrzyły przed siebie. To działa!

Kijek do roweru?

Także i tutaj Ania ma dla Was propozycję małej rewolucji: „Większość rodziców korzysta z metod sprzed kilkudziesięciu lat, zupełnie się nad nimi nie zastanawiając – wkładają patyk z tyłu roweru i tak biegają za dzieckiem. Tym sposobem nie tylko nie pomagają, ale nawet utrudniają naukę – trzymając rower, sprawiamy, że dziecko nie próbuje samo łapać równowagi. Prędzej wyzioniemy ducha, biegając tak za dzieckiem, aniżeli ono załapie, o co chodzi. Niektórzy trzymają siodełko lub nawet siodełko i kierownicę jednocześnie – także 
w tym wypadku dziecko wyczuwa, że trzymamy rower, więc nie łapie balansu. Co zamiast tego? Przewiążcie dziecko np. szalikiem lub łapcie je po prostu za bluzę lub szelki – chodzi o to, by móc je szybko zaasekurować: „Można trzymać za kaptur, za bluzę, za spodnie ogrodniczki w części górnej… Za co tylko chcecie, ale ważne, żeby było to na wysokości łopatek. Dzięki temu dziecko nie upadnie, za to łapie równowagę ciałem i rowerem, a kiedy je puścicie, to też tego mocno nie odczuwa”.

Kiedy zacząć uczyć dziecko jeździć rowerem?

Jak zauważa Ania, rodzice prześcigają się, kto szybciej nauczy dziecko jeździć na rowerze, chociaż sami uczyli się tej czynności, mając 7, 8 albo i 9 lat. W tamtych czasach nie było małych, lekkich rowerków, na których 4-latek dałby radę bez problemu jeździć. „Ja sama nauczyłam się jeździć, kiedy miałam 8 lat. Szło mi strasznie – wywracałam się, bałam się, wylałam morze łez. Miałam rower u babci na wsi i kiedy w końcu się udało, to byłam przeszczęśliwa, ale wciąż się bałam”. Ania zwraca uwagę, że jako 8-latka była świadoma wielu zagrożeń: tego, że może w nią wjechać samochód (albo ona może wjechać w kogoś), że ktoś może jej ten rower ukraść albo że zdarzy się jakiś wypadek. Dlatego teraz namawia do szybszej nauki: „Mniejsze dziecko nie ma tej świadomości i tak się nie boi, bo jego myślenie nie jest na takim poziomie jak starszego dziecka. Dlatego staram się uczyć moje dzieci od małego – jazdy na nartach, pływania, jazdy na łyżwach, rolkach”.

Nic strasznego

Co ciekawe, późne opanowanie jazdy na rowerze miało dla Ani daleko idące konsekwencje: „Ja przez to, że tak późno się nauczyłam, to przez kolejne 25 lat w ogóle nie wsiadłam na rower w mieście. Bardzo się bałam, ale postanowiłam, że nie zaszczepię tego lęku moim dzieciom i zrobiłam wszystko, żeby czuć się bezpieczniej”. Przyznaje, że jeździ od dwóch lat regularnie po mieście, ale pokonanie wszystkich lęków nie było łatwe. Obawiała się kradzieży (dlatego stosuje nawet dwa zabezpieczenia) i wypadku (jeździ więc oczywiście ostrożnie i w kasku). Naturalnie teraz wybrała też nasze ubezpieczenie „Na dwa koła”, doceniając wysokość rocznej składki, opcję pomocy Assistance, OC rowerzysty czy ubezpieczenie NNW. Aniu – cieszymy się, że nasze ubezpieczenie pomogło Ci się przemóc! 
 

Zespół Nationale-Nederlanden 02.07.2020